Prywatne firmy medyczne ostro ruszyły z budowaniem szpitali. Będą
płacić lekarzom lepiej niż w publicznych placówkach, wykonywać te same
zabiegi co państwowa służba zdrowia, za te same pieniądze z NFZ i
uważają, że na tym zarobiąIm gorzej ma się publiczna służba zdrowia, tym bardziej kwitnie
prywatna. Do niedawna prywatne firmy specjalizowały się niemal
wyłącznie w prowadzeniu niewielkich, za to lukratywnych szpitali jednej
specjalności, np. ginekologii czy ortopedii oraz przychodni.
Teraz
w dużych miastach chcą budować własne tzw. pełnoprofilowe szpitale, aby
konkurować z państwową służbą zdrowia o pieniądze z Narodowego Funduszu
Zdrowia.
Lekarze na prywatnym garnuszku mają zarabiać więcej, a
pacjenci leczyć się w bardziej komfortowych warunkach. Pierwszy taki
obiekt od podstaw z 270 łóżkami otworzy na początku przyszłego roku na
warszawskim Wilanowie firma Medicover. Operacje będą się odbywać w
pięciu salach. Medicover zapłaci za niego grubo ponad 100 mln zł i jak
zapewnia firma, obecnie to największa inwestycja szpitalna w historii
prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce.
Ale duży szpital (mały, na
20 łóżek firma już ma) chce też budować Enel-Med. Będzie w nim 110-120
łóżek. Enel-Med wyda na niego 120 mln zł.
Podobne plany ma Lux
Med, który własny szpital chce otworzyć na przełomie 2009/10 r. oraz
LiM, który według prezesa spółki Barbary Ciepielewskiej chciałby
przeznaczyć na ten cel ponad 150 mln zł (szuka inwestora). Na razie 50
mln zł (będzie więcej), wyłożył także fundusz Progress na nowy
komercyjny szpital św. Rafała w Krakowie.
Zdaniem specjalistów rynku zdrowia takich obiektów może powstać w ciągu najbliższych lat nawet kilkadziesiąt.
Patrząc
na wyniki publicznych szpitali, hospitalizacja nie jest dobrym
interesem. Według danych resortu zdrowia ZOZ-y zadłużone są na 3,7 mld
zł. Jak prywatne firmy mają zamiar zarabiać tam, gdzie państwowe tracą?
Jak twierdzi Adam Rozwadowski, prezes Enel-Medu, u nich po
prostu pacjent będzie leżał krócej. Po zabiegu, jeśli stan chorego na
to pozwala, ma być on wypisywany, a sale operacjne będą wykorzystywane
do granic możliwości.
Prawie wszystkie prywatne szpitale liczą,
że uda się im podpisać kontrakty z NFZ. Na razie przy ich przydzielaniu
prywatnym placówkom fundusz zachowuje wstrzemięźliwość. Według
Rozwadowskiego dziś prywatny szpital może liczyć na kontrakt na 40-50
proc. swoich możliwości, publiczny na blisko 80 proc.
Prywatne szpitale będą przyjmować pacjentów również za gotówkę oraz klientów płacących comiesięczną składkę na prywatne ubezpieczenie.
Rzesza osób, które stać na płacenie za usługi medyczne, rośnie. Na
prywatną służbę zdrowia Polacy przeznaczają ok. 7 mld zł rocznie
(wchodzą w to także prywatne przychodnie oraz usługi stomatologiczne).
Do tego dochodzi ok. 3 mld zł w łapówkach (szacunki firm medycznych),
które przekazują w publicznej służbie zdrowia za usługi nieformalne,
np. szybszą operację.
- Gdybym był prywatną firmą medyczną, sam
bym budował szpital. Zwłaszcza biorąc pod uwagę deklaracje obecnego
rządu, który chce, aby kilka tysięcy świadczeń przestało być bezpłatne
- twierdzi były minister zdrowia Marek Balicki, obecnie dyrektor
Szpitala Wolskiego w Warszawie.
Jego zdaniem osoby, które mają ponadprzeciętne dochody wykupią wtedy dodatkowe ubezpieczenia,
z których będą korzystać głównie w prywatnych szpitalach. - To oznacza,
że szpitale publiczne stracą część pieniędzy - ostrzega Balicki.
Według
byłego ministra dziś publiczny szpital do mniej opłacalnych zabiegów
dopłaca z tych bardziej opłacalnych. - Prywatne szpitale będą zdobywać
kontrakty na najbardziej lukratywne zabiegi i dodatkowo przyjmować
pacjentów za gotówkę - mówi Balicki.
- Kontrakty prywatnych
szpitali z NFZ to mniej pieniędzy dla publicznych szpitali w ogóle.
Liczba szpitali się zwiększy, pieniądze z NFZ będą takie same - mówi
Balicki.
Rozwiązanie? Balicki uważa, że liczba placówek
(publicznych i prywatnych), które mają kontrakt z NFZ, powinna być
ograniczona jakimś limitem (tzw. sieć szpitali).
Co na to wszystko prywatne firmy?
-
W służbie zdrowia powinno być tak jak i w innych usługach: to klient, a
w tym wypadku pacjent, powinien podjąć decyzję, gdzie chce się leczyć,
biorąc pod uwagę jakość obsługi, dostępność, komfort oraz cenę - uważa
Anna Rulkiewicz-Kaczyńska, prezes Lux Medu i Medycyny Rodzinnej.